To, że telewizja często zalewa nas bezwartościową papką nie jest żadną tajemnicą. Nie wiedzieć czemu programy typu realisty-show wciąż cieszą się popularnością. Dawniej był Big Brother, w którym to grupka nie utalentowanych pod żadnym względem osób mieszkała w jednym domu i… z jakichś przyczyn część widzów to fascynowało.
Upojeni wizją łatwego zarobku producenci telewizyjni zaczęli tworzyć kolejne produkty bazujące na tym samym pomyśle, które cieszyły się większym, bądź mniejszym zainteresowaniem. Nie wiedzieć czemu ludzie lubili obserwować ze swego szklanego ekranu życie zwykłych ludzi, które prawdopodobnie przynajmniej po części było wyreżyserowane na potrzeby danych programów. Era tego rodzaju przedsięwzięć w Polsce jak na razie przygasła (chociaż nadal pojawiają się takie perełki jak np. Ekipa z Warszawy), jednak pustkę po nich zajęły perypetie kolejnych szarych obywateli.
Rolnik szuka żony czy też Kto poślubi mojego syna wprawdzie stawia przed bohaterami tych programów jakieś wyzwanie, nadaje jakiś sens i cel, jednak jak wskazują same tytuły tych produkcji nie jest to coś co powinno interesować osoby postronne. A jednak również te „dzieła” zyskały swych odbiorców. Czemu tak się dzieje? Po części zapewne dlatego, że produkcje te często bywają zabawne lub kontrowersyjne, a jak wiadomo tego typu rzeczy sprzedają się najlepiej. Może też dla tego Rozmowy w toku, gdzie kiedyś poruszano ciekawe tematy zmieniły się w cudacznego potworka, do którego zapraszani coraz częściej są ludzie z dziwnymi upodobaniami oraz historiami. Nikogo nie obchodzi to, że w dużej mierze to co robią i opowiadają ludzie w tego typu programach zostało zapewne wymyślone przez scenarzystów.
Dopóki oglądanie i słuchanie tego będzie widzom sprawiać jakąś perwersyjną radość, dopóty będą one cieszyć się popularnością. Show dla mas będzie trwać bez względu na to, że coraz wyraźniej sięga intelektualnego dna.
Nie wiem jak można to oglądać i jeszcze się chwalić, że spędza się wolny czas na oglądaniu akiej papki